Dedykacja dla Ludmiła Pasquarelli.
Godzinę później:
Violetta:
Właśnie idę na spotkanie z klientem. Wiem tyle, co mi asystenka powiedziała, i z trzech groszy, które dorzuciła sekretarka. Mimo tych informacji, nadal nawet niewiem, jak się nazywa. Nudziło mi się troche w taksówce, więc zaczęłam wspominać to, gdy León i ja się przespaliśmy. Było to raz, dwa dni przed moim wyjazdem.
Szłam sobie parkiem, gdy nagle się z kimś zderzyłam. Speszona podniosłam moją torebkę, i spojrzałam w górę. Mogłam tego nie robić. Zatopiłam się w szmaragdowych tęczówkach, które biły radością na mój widok. Chciałam odejść, gdy on chwycił mnie za dłoń. Przysunął się do mnie. Dzieliły nas milimetry. Zrobił pierwszy krok, pocałował mnie. Skusiłam się, i oddawałam jego pocałunki. Bardzo go to zadowoliło. Gdy chciałam nabrać powietrza, on wepchnął swój język do mojej jamy ustnej, i zaczęła się walka o dominację. Szatyn zamówił taksówkę, która po chwili była na miejscu. Auto zawiosło nas do jego rezydencji, w której zdażyło się wiele rzeczy, bardziej prywatnych.
Mój iPhone zaczął wibrować. Mam ustawioną specjalną aplikację - gdy spóźnia mi się okres, to co 24 godziny włączają mi się wibracje. To już kolejny raz. Coś jest naprawdę nie tak. Zemdliło mnie. Postanowiłam przełożyć spotkanie. W tym celu zadzwoniłam do Cess, mojej asystentki. Po chwili wszystko było już załatwione. Taksówkarzowi kazałam zawrócić. Zrobił to, o co prosiłam. Gdy byłam już w domu, przebrałam się ze służbowego ubrania w szarą bluzę z napisem "You've got ONE LIVE", do tego dobrałam czarne rurki. Na nogi nałożyłam szare air maxy, a żeby nie było mi zimno, założyłam jeszcze szarą bejzbolówkę z czarnymi napisami. Wzięłam jedynie portfel i iPhone'a i wyszłam. Ruszyłam do apteki, która była nie daleko. Gdy rzecz, którą chciałam kupić była już zakupiona, wróciłam do domu. W apartamencie ubrałam jedynie białą bokserkę, trzy czwarte czarne legginsy oraz zwykłe trampki. Włosy związałam w niechlujnego koka. Weszłam do łazienki, gdzie usiadłam na specjalnym siedzonku. Wyjęłam test z opakowania, i zaczęłam postępować według instrukcji.
Pięć minut później:
Zdenerwowana spojrzałam na test. Był pozytywny. Właśnie cały świat mi się zawalił. Postanowiłam dla pewności pójść do ginekologa. Nie chciało mi się przebierać, więc jedynie ubrałam air maxy oraz tę samą co wcześniej bejzbolówkę. Chwyciłam jabłko i takie rzeczy jak dokumenty, klucze, telefont, portfel, kartę pacjentki. Klucze dodatkowe pozostawiłam w doniczce, gdyż Luśka powinna za chwilę przyjechać. Gdy wychodziłam z ogrodu, zderzyłam się z Ferro. Przytuliłyśmy się, ja jej powiedziałam gdzie są kluczedla niej, i szybko poszłam. Przed parkiem, na pasach jakiś idiota prawie mnie potrącił. Byłam już wtedy po wizycie, jestem w ciąży. To nie możliwe. Musiałam wypisać dokumenty. Wpisałam Leóna jako ojca, ale on i tak pewnie się o tym nie dowie. Gdy auto się zatrzymało, zauważyłam znajomą postać. Zdenerwowana szybko odbiegłam, zapominając o jednej rzeczy.
León:
Właśnie jechałem zdenerwowany z kancelarii tej całej pani adwokat. Przełożyła spotkanie, nie podając żadnego powodu. Szczyt chamstwa. Gdy byłem przed parkiem, prawie potrąciłem piękną kobietę, z jakoś powodu mi znajomą. Lekko spojrzała na mnie i szybko uciekła. Zdezorientowany zauważyłem, że dziewczyna ta zostawiła torebkę. Zaparkowałem gdzieś na boku, i postanowiłem ją przejrzeć. Wiem, że to nie grzecznie, ale muszę się dowiedzieć z kąd ją kojarzę. Najpierw szukam dowodu. Gdy go znajduję, otwieram szeroko oczy.
Imię i nazwisko: Violetta Castillo {20l.}
Rodzice: German Castillo {+ (przyjmijmy, że to krzyż :P) 38l.} Angeles Castillo {+37l.}
Rodzenstwo: Lerine Castillo {19l.}
Zawód: Adwokat
Dalej nie czytałem. To mi starczyło. To była Vilu. Szukałem dalej czegoś, co mogłoby mnie dalej naprowadzić na to, co teraz robi. Nagle ujrzałem coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. W foliowej koszulce, były wyniki usg oraz papiery. Wyjąłem tą drugą rzecz. Zacząłem czytać.
"Matka: Violetta Castillo
Ojciec: León Verdas
Płeć: nie znana
Ilość płci: dwie, jednojajowe
Miesiąc: Trzeci..."
Byłem w kompletnym szoku. Leti jest w ciąży? Jak to możliwe? Wsumie... raz się przespaliśmy, trzy miesiące temu. To wszystko składa się w całość. I to bliźniaki. Ja jej nie zostawię samej. W dokumentach wyszukałem jej adres, wszystko schowałem do torebki szatynki i ruszyłem pod adres Chase'a 12a.
###
Taki rozdziałek ;) Wyszedł krótki, ale nie liczy się ilość - tylko jakość, prawda? :)
Dużo się wydarzyło, oj dużo. Czy Leti dotrzyma końca ciąży? Oj zua ja, powiem tyle, że "ulotne chwile" ze wspomnień Leóna lubVioletty będą się pojawiały. Jako sens następujących wydarzeń, inaczej byście zapewne nic nie zrozumieli.
DWA KOMENTARZE OD RÓŹNYCH OSÓB = ROZDZIAŁ PIĄTY
Znów pierwsza!
OdpowiedzUsuńDzięki za dedykacje ponownie
Rozdział najlepszy ze wszystkich
Violu jest w ciąży
Leonek jej nie zostawi- słodkie:-)
I to bliźniaki- cudo
Bardzo mi się podoba i jest najbardziej trzymający w napięciu ze wszystkich.
Czekam z niecierpliwością na następny
Na mój już wstawiony nowy rozdział
Mam nadzieje, że wejdziesz i skomentujesz
Pozdrawiam i życze weny
Ludmi:-)
Już wchodzę.
UsuńNajbardziej? Nie sądze, uwierz mi! :)
Bomba!
OdpowiedzUsuńViola w ciąży
Leon musi się postarać
Przeczuwałam że klientem będzie Leoś *.*
Czekam na next
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńTrzyma w napięciu *u*
Czekam na następny :3
Polędwico xd
UsuńSupcio<3
OdpowiedzUsuńDzisiaj znalazłam tego bloga :-D
I muszę stwerdzić że jest super :-*
Czekam na next ;-)
Dziękuję! :)
UsuńCzytam Cie, kiedy next op? :D
Hej. Rozdział świetny <3 Jestem nową czytelniczką *.* Będe zaglądała częściej, bo przeczytałam twoje dotychczasowe opowiadania i uznam, że rozdziały genialne <3 Pozdrawiam i czekam na nexcika :* zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńleonetta-para-siempre-te-quiero.blogspot.com i martina-jako-violetta.blogspot.com ;******
Wpadnę wieczorkiem ;)
Usuń